sobota, 17 października 2015

Rozdział 2

         Nazajutrz obudziłam się o dwunastej w południe. Kiedy się zorientowałam byłam przerażona, a kiedy chwyciłam mój telefon ze stolika moje przerażenie wzrosło, bo woow miałam dziesięć nieodebranych połączeń i sms’ów od Clar, dwa  sms od mamy i również dwa nieodebrane od niej połączenia.  Jako pierwsze odczytałam sms od mojej rodzicielki, gdzie prosi mnie, abym jej odpisała czy wszystko u mnie w porządku, więc tak też zrobiłam. Kiedy wreszcie mogłam ze spokojem oddzwonić do mojej przyjaciółki, rozległ się po całym domu dźwięk dzwonka do drzwi. Z niechęcią, ale jednak podniosłam się z łóżka i zeszłam po schodach w dół, po czym otworzyłam drzwi. Nie zdążyłam nawet dobrze się uśmiechnąć kiedy Clarice mnie zaatakowała.
- No czy ty jesteś nienormalna? Dzwonię do Ciebie od dziesiątej! Chyba zostawiłam Ci z trzydzieści wiadomości, a nieodebranych połączeń masz dobrze ze sto! No idiotko, wiesz jak się o Ciebie martwiłam? Lepiej, żebyś miała dobre wytłumaczenie, no? Słucham?- spojrzałam na nią ze zmiłowaniem, po czym spokojnie zamknęłam drzwi, bo oczywiście nie zdążyłam wcześniej, będąc zmuszoną do wysłuchania jej długiego oskarżenia przeciwko mnie, następnie spokojnie się do niej odwróciłam idąc do kuchni.
- Ej zaraz... zaraz! Nie dość, że mnie olewasz, to jeszcze się do mnie teraz nie odezwiesz? Zaraz stąd wyjdę!
-Jezu…. Clar spokojnie okey? Po pierwsze- powiedziałam akcentując te słowa- wiadomości od ciebie to ja mam tylko dziesięć, a nieodebranych połączeń dokładnie tyle samo! Odejmij sobie dziewięćdziesiąt od tych Twoich wymyślonych stu i będzie okey, dobra? Po drugie O MÓJ BOŻE nie drzyj się tak, dopiero wstałam, a po trzecie... po trzecie to co tak właściwie chcesz? – Spojrzałam na nią spod oczu i wzięłam łyka wody ze szklanki.
- No, no, no! Nie pozwalaj sobie! Dzwoniłam, patrz mam nawet dowód! -Powiedziała, po czym pokazała mi telefon z wybieranymi numerami, a ja wybuchłam śmiechem, bo serio ludzie, ona jest taka głupia- no i z czego się tak jarasz, co? Nie no zerwiesz zaraz, serio.
- Spójrz lepiej dobrze. Wybierałaś numer do swojej kuzynki „Nancy” nie do „Nan”, jak masz mnie zapisaną- mówiąc to pokazywałam palcami cudzysłów w powietrzu, ale też miałam niezły ubaw, no kto normalny by to wytrzymał.
- O mój boże rzeczywiście, jak to możliwe, dobra nieważne, okey? I nie śmiej się tak ze mnie bo za chwilę się rozmyślę i nie powiem ci tego, co chciałam ci zaproponować. – schowała telefon i przeszła do salonu, gdzie położyła się na sofie.
-Co tak patrzysz? Mam coś na twarzy? – mruknęłam zirytowana.
-No teraz czas, żebym ja miała ubaw i tak szczerze oprócz śpioszków w kącikach oczu, to raczej nic, ale twoja twarz i tak mnie śmieszy.
- Oh dziękuję
-No nie ma za co, zawsze możesz na mnie liczyć, no a teraz słuchaj-ostatnie słowo wykrzyczała, na co się skrzywiłam, ale słuchałam dalej –idziemy na impreeeeeezkę dzisiaj! Znaczy no, zabieram Cię ze sobą.
- Co? Do kogo?- powiedziałam z większym zdziwieniem wymalowanym na mojej twarzy niż się spodziewałam.
-Do mojego chłopaka oczywiście? Będzie dużo ludzi, których poznasz, zobaczysz będzie super.
- Mówiąc dużo masz na myśli kogo i ile?
- Oj no wiesz.. nie wiem ile dokładnie, ale no będzie... eh... Cassie, Amy, Perrie, Sophia, no wiesz, je chyba znasz z widzenia.. no i jeszcze...
- No i jeszcze...?- przeciągnęłam czekając na jej dokładną odpowiedź.
-Eh no i jeszcze Twój były, oraz Niall, Harry, Lou, Zayn i no Liam, wiesz, jak przychodzą ich dziewczyny, to chyba to normalne, że będą i oni co nie..no a reszta to ludzie ze szkoły - zaśmiała się ze zdenerwowaniem.
-tak, jasne to normalne, ale wiesz, chyba nie skorzystam. Nie znam tam połowy ludzi, a drugą połową, a przynajmniej jej częścią, są ludzie, których nie lubię i sama dobrze wiesz czemu. – wykrzyknęłam, szczerze nie mogę jej winić, za to kogo jej chłopak zaprasza na imprezę, ale no ludzie którzy tam się znajdą, to osoby, które mi dokuczały, albo dokuczają, bo nie jestem szczupła jak powinnam do  mojego wzrostu, dodając to, że też nie jestem wystarczająco ładna i nie zachowuje się jak niektóre zdziry z mojej szkoły, więc mam małą grupkę znajomych.
-Niektórych nie lubisz bo nie znasz, a reszta to ta… to zrozumiałe.
-Nigdzie nie idę, ale dzięki za propozycję. – powiedziałam wstając z kanapy i podchodząc do telewizji - zresztą i tak miałam i mam plany na dzisiejszy wieczór.
- Jesteś pewna? Wiesz ostatnio nigdzie nie wychodzisz... siedzisz sama w domu, od dwóch tygodni.. wakacje się dopiero zaczęły, kobieto korzystaj!
-Nie dzięki, tak jak Ci mówiłam.. mam plany, jestem umówiona z Beau, więc odpuść sobie.
-Alee Nan...- przeciągnęła- Zaraz stop! Hola, hola! Kim do cholery jest Beau?-spojrzała na mnie z pytającym wyrazem twarzy, oczekując odpowiedzi. No błagam, masz swoich znajomych, których nie znam, ja też mam do tego prawo. Co z tego, że znam się z nim od dwóch tygodni, to świetny chłopak, który niedawno się tu przeprowadził i będzie chodził do naszej szkoły i klasy, a ona dowie się w swoim czasie.
-Nie znasz.
-Ta, oczywiście. Gdybyś jednak zmieniła zdanie to dzwoń, przyjadę po Ciebie. Impreza zaczyna się o osiemnastej. Do zobaczenia... mam nadzieję.
-Taaa... pa.- odkrzyknęłam od niechcenia, nawet na nią nie patrząc. Wstała i podeszła do drzwi, po czym wyszła rzucając szybkie „pa”. Siedziałam na sofie i gapiłam się w telewizor przez około 30 min, rozmyślając o tym, co powiedziała. No dobra, wiem, że ją oszukałam z tym dzisiejszym moim spotkaniem, ale do cholery no nie znam tam nikogo, a przynajmniej większości. Co z tego, że chodzę z tymi ludźmi do szkoły, jak nie poznałam się z nikim, bo nigdy nie miałam ochoty. Każdy trzyma się ze swoimi. A tych co znam, to jest mało. Znana grupka chłopaków, gdzie znajdę Nialla... i okey, teraz wróciły mi wspomnienia z wczoraj. Ugh nie myślę o tym. Clarice też będzie, ale siedzieć cały czas ze mną nie będzie. Tak bardzo nienawidzę u siebie tego, że jestem taka nieśmiała, najgorsze co mogło mnie spotkać, żałosne ew.
W końcu zdecydowałam, że muszę coś dzisiaj ze sobą zrobić. Wstałam z kanapy i poszłam do łazienki, gdzie umyłam twarz, spiełam włosy w lekkiego koczka, umyłam zęby i wyszłam do mojego pokoju ubierając tam ciuchy w których będę dzisiaj chodzić po domu.
         
                                 http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=179636196

Było zimno więc ubrałam grube skarpety i polar. Następnie zeszłam do kuchni, nałożyłam sobie płatków cynamonowych i zalałam je mlekiem. Planowałam zjeść przed telewizorem, więc tak też zrobiłam, siadając na poprzednim miejscu. Zjadłam tyle ile mogłam, a raczej tyle ile chciałam, bo nie jadłam od ponad dwunastu godzin, ale też nie chciałam się zapychać, dalej widzę jak wyglądam. Muszę schudnąć. Tak strasznie przytyłam, że nie mogę na siebie patrzeć. Wczoraj w stroju kąpielowym czułam się strasznie, jeszcze w takim stanie widział mnie jeden z najpopularniejszych chłopaków w szkole. Naprawdę czuję się zażenowana. Nawet nie chcę myśleć, co myślał o mnie. Na szczęście nie zna mnie, więc może sobie odpuści zbędne komentarze na mój temat, ale ten jego wzrok.. nigdy go nie zapomnę. Chcąc o tym nie myśleć, wyłączyłam telewizję, podeszłam zamknąć drzwi  i poszłam do mojego pokoju, zabierając po drodze koc. Od razu rzuciłam się moje łóżko. Zdradzę wam tajemnicę. Ja i moje łóżko to jedyny związek jaki przetrwał w całym moim życiu. No dobra, byłam w jednym prawdziwym związku, ale łóżko zawsze jest przy mnie. Poza tym jest takie ciepłe i wygodne, no wiecie. Usiadłam na nim po turecku i włączyłam telewizor, który stał w kącie mojego pokoju, mając nadzieję, że coś obejrzę. Po kilku minutach bezsensownego szukania, natknęłam się na „Igrzyska śmierci” co ułatwiło mi mój wybór. Film się dopiero zaczął, więc hm cóż, los mi sprzyja. Spojrzałam ostatni raz na zegarek, który wskazywał godzinę czternastą, po czym zaczęłam oglądać mój mini maraton.

          Film skończył się o godzinie siedemnastej, bo oczywiście musiały być reklamy.  Siedząc na łóżku, uświadomiłam sobie, że naprawdę nie mam co z sobą dzisiaj zrobić. Jestem głupia. Jak ja mogę brać pod uwagę propozycję Clar?  Nie wiem co robie, ale zadzwonię do niej i pójdę na tą cholerną imprezę, no bo niby czemu nie, napiję się, będzie okey. Chyba. Tak więc chwyciłam mój telefon i wybrałam do niej numer. Kiedy usłyszałam pierwsze sygnały zaczęłam się rozmyślać, ale było za późno na rozłączenie, ponieważ odebrała telefon. Niech to szlag uh.
-No Nancy, nie spodziewałam się, a nie sorki hahahahah spodziewałam- usłyszałam jej głos, po drugiej stronie telefonu i choler, wiem, że dałam jej znowu wygrać.
-Tak, Clar, wiesz może jednak rzeczywiście pójdę na tą imprezę, czemu nie, posiedzę, poobserwuje ludzi. Będzie zabawnie, a na pewno lepiej niż siedzieć tu w domu.
- Tak zdecydowanie. Masz pół godziny, zaraz po Ciebie będę, albo ktoś.
-Zaraz jak to ktoś, co? Clar!- Tyle zdołałam wydusić i oczywiście odpowiedzi nie usłyszałam, bo się rozłączyła. Już ja z nią sobie pogadam.
Uświadamiając sobie, że naprawdę mam jedynie pól godziny, ruszyłam w kierunku szafy i wybrałam ciuchy, które myślę, że będą pasować do dzisiejszej imprezy. Cody ma duży dom z basenem, więc spódniczka i crop top chyba będą dobre. Po tym jak położyłam ubranie na łóżku, ruszyłam do łazienki gdzie wzięłam szybki i lodowaty prysznic, zrobiłam sobie makijaż i rozpuściłam włosy, trochę je lokując. Spojrzałam w lusterko i powiedziałam sobie ciche „Spokojnie Nan, wyluzuj” . Wchodząc do pokoju, chwyciłam ubranie i natychmiast wbiłam się w nie. Ostatnią rzeczą jaką zrobiłam było popryskanie się perfumami. Spojrzałam na zegarek i z ulgą zorientowałam się, że chyba zdążyłam.
        
                             http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=179640464

Zeszłam na dół i usłyszałam, że ktoś podjeżdża, tak więc chwyciłam klucze, telefon, ubrałam buty i wyszłam z domu. Gdy zamknęłam dom i odwróciłam się w stronę samochodu, zamarłam. Na podjeździe stał czarny Range Rover, a w środku siedziały dwie osoby. Na siedzeniu pasażera siedziała Clarice, którą rozpoznałam, a kierowcą był o boże nie... Niall cholerny Horan. Niepewnie i i bardzo pomału podeszłam do zaparkowanego auta, otworzyłam drzwi i wspiełam się na tylne siedzenia. Gdy nareszcie siedziałam spokojnie Clar jęknęła szybkie "Hej Nan", za co jej dziękowałam, bo nie pytała o nic, ale za to chłopak, który kierował odrwrócił się i spojrzał na mnie od góry do dołu, nastepnie spojrzał mi w oczy i zawiadacko uśmiechnął, a wszystko przypieczętował szybkim "No cześć księżniczko". Hm cóż, zapowiada się długi wieczór. 



Drugi rozdział za mną. Nie dodawałam go baaardzo długo, bo nie czuje potrzeby publikowania. Nikt nie komentuje, a wejść mam bardzo dużo. Cóż, nie sprawia to takiej przyjemności jak myślałam, że będzie, ale trudno. Dziękuję każdemu kto czyta. 

wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział I

Dzisiejszy dzień był jednym z tych upalnych, w których wolimy siedzieć w domu, ale obiecałam Clarice, że pojedziemy na plażę i spędzimy ten dzień tylko we dwie. Tak więc o równej 13 zaczęłam się zbierać. Spakowałam potrzebne rzeczy do plecaka,  a sam strój kąpielowy założyłam na siebie pod wybrane ciuchy. Nie robiłam makijażu, bo wiedziałam, że gdy będę pływać, to szybko mogę się rozmazać, tak więc po upływie zaledwie 15 minut byłam już gotowa.  Usiadłam na łóżku i czekałam na Clar, która miała przyjechać po mnie, bo było jej po drodze. Na plażę mamy godzinę drogi, ale jej tata Jeff zgodził się nas odwieźć i z powrotem przywieźć, bo miał załatwienia za miastem, więc idealnie się złożyło.  Pomimo tego, że lubię siedzieć sama, zamknięta gdzieś w czterech ścianach, to brakowało mi moich rodziców. Są najlepszymi prawnikami, więc nie pracują tylko w Londynie. Podejmują się też spraw, tak jak na przykład teraz w Irlandii. Wyjeżdżają na tydzień, czasem krócej, ale zdarza się, że nie ma ich ponad  dwa tygodnie. Ufają mi i to jedynie mnie cieszy. Nie kontrolują mnie tak bardzo. Moja mama jest bardzo wymagająca i częściej się mnie czepia, za to mój tata ma jakby wszystko gdzieś i nie interesuje się mną tak, jak bym chciała. Spojrzałam na zegarek, Clar już powinna być, więc wyciągnęłam telefon z zamiarem zadzwonienia do niej, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam schodzić na parter by jej tworzyć. Kiedy to zrobiłam, od razu rzuciła mi się na szyję.
-Nancy, kochana, jak dobrze Cię widzieć! – powiedziała jak tylko odkleiła się ode mnie, dzięki czemu odetchnęłam z ulgą. Był za duży upał, żeby móc się do kogoś przytulać

- Taaaa racja, nie widziałaś mnie cały jeden dzień – powiedziałam z lekkim sarkazmem, co było u nas dość normalną rzeczą

- No jasne Nan! Zdążyłam się już stęsknić i stwierdzić, że jednak jesteś głupia

- Och zły losie, trafił swój na swego Clar - powiedziałam z rozbawieniem, na co ona się oburzyła.- A masz jeden do zera Clarice haha

- Dobra, dobra no raz Ci się udało mnie zagiąć, ale teraz leć po swoje rzeczy bo muszę się opalić! Jestem biała jak ściana!

Jak na rozkaz, ruszyłam w stronę schodów, z lekkim grymasem wymalowanym na twarzy, który pojawił się wraz ze słowami Clar. Wbiegłam szybko do pokoju i zabrałam plecak. Wróciłam na parter i wyszłyśmy z domu. Wchodząc do auta przywitałam się z ojcem Clar i ruszyliśmy w drogę. Miałam dzisiaj zły dzień. Czułam się przygnębiona i smutna i moja przyjaciółka chyba to zauważyła, bo za wiele się nie odzywała. Po tym jak dojechaliśmy na plażę, ojciec mojej przyjaciółki poinformował nas, że będzie za 3 godziny po czym pożegnałyśmy się z nim. Po dojściu na plażę, rozłożyłyśmy nasze koce , rozebrałyśmy się , a następnie każda z nas wzajemnie posmarowała się kremem do opalania. Zaraz po tym położyłam się na moim kocu  i próbowałam zrelaksować, ale nie pozwalała mi na to Clarice, która zaraz po tym nachyliła się nade mną, zasłaniając mi całe słońce. Znosiłam to przez chwilę, ale w końcu się wkurzyłam.

- Clarice do cholery, chce się poopalać, więc się odsuń!  - krzyknęłam na nią, ale widocznie nie podziałało, bo nie zmieniła swojej pozycji.
- Nancy, co się dzieje? – Spytała jakby nigdy nic, na co zmieniłam lekko swój srogi wyraz twarzy.
-Clar, ale o co Ci chodzi? – zapytałam udając, że wszystko jest w porządku.
- Nan idiotko znam Cię, nie jesteś dzisiaj sobą!
- Czepiasz się – powiedziałam krótko, chcąc uniknąć tej głupiej wymiany zdań, ale to chyba jej się nie spodobało, uups?
- Chodzi o Matt’a tak?
- No chyba Cię powaliło! Dobrze wiesz, że on i ja to rozdział zamknięty i nawet już o nim nie myślę!
-To o co chodzi?
-Mam zły dzień, ok.? Daj się człowiekowi opalać

Po tych słowach Clarice chyba sobie odpuściła, bo nareszcie poczułam na swojej skórze promienie słońca. Leżałam tak przez jakieś dwie godziny, oczywiście w między czasie przewracając się z boku na bok i wstając by się napić. Podziwiałam siebie, bo pierwszy raz tak naprawdę, wytrzymałam tyle na słońcu, więc wstałam i powiedziałam Clar, że idę popływać, na co ona odrzekła, że zaraz do mnie dołączy. Szłam pomału, by móc trochę odetchnąć, zanim wejdę do letniej wody, która mam nadzieję, że mnie orzeźwi. Zauważyłam, że podczas gdy ja leżałam, plaża zaczęła się zapełniać ludźmi którzy szukali ratunku, w postaci kąpieli. Kiedy znalazłam się w wodzie, poczułam, że naprawdę dobrze zrobiłam wstając z gorącego piasku. Pływałam przez dłuższą chwilę, ale zaraz po tym stwierdziłam, że wrócę się po Clarice, która ewidentnie mnie teraz zlewała, bo z kimś rozmawiała. Wychodząc z wody, zauważyłam, że jest to chłopak, który od tyłu bardzo przypomina Matta, jednak mój były, nie był tak dobrze zbudowany jak ten, który stoi i rozmawia z moja przyjaciółką. Przyglądałam się dalej i wykluczyłam też Cody’ego, który dzisiaj miał być z rodzicami u swoich dziadków. Byłam zła na Clar, bo nie poznaję osoby, z którą ona rozmawia, chociaż kogoś mi ona przypomina, jednak nie zmienia to faktu, że ten dzień miał być naszym dniem. Byłam już bardzo blisko dwójki osób, w których stronę zmierzałam i zaczęłam się stresować. A co jeśli ten chłopak mnie zna, a ja go nie poznam? A co jeśli ta osoba mnie oleje i nawet słowem się do mnie nie odezwie? Moje dalsze zmartwienia rozwiały słowa Clarice, która jak zwykle musi zwracać uwagę na to co nie powinna, w tym momencie na to, że idę w ich stronę.

-Nancy, właśnie miałam do Ciebie iść – powiedziała, z uśmiechem na twarzy, czym zainteresowała chłopaka, który odwrócił się w moja stronę i o boże. To jest Niall Horan! Ten Niall Horan z naszej szkoły. Jak ona do cholery może go znać? Nie wierzę, chyba ją zabiję uuugh
- Ta jasne, nie zadawaj sobie tyle wysiłku – odrzekłam sarkastycznie. Zaraz po tym spojrzałam na chłopaka, który zlustrował moje ciało od góry do dołu, co bardzo mnie zawstydziło, bo nie akceptuję własnego wyglądu, a co gorsze stoję przed nim w samym stroju kąpielowym – Um.. hej? Jestem Nancy – powiedziałam do niego by spojrzał w moje oczy i przestał się gapić.
- Hej. Znam Cię i Ty pewnie też mnie znasz – powiedział od niechcenia czym upewnił mnie w przekonaniu, że to co o nim słyszałam jest prawdą. Potrafi być chamski i pewny siebie, aż chyba za bardzo. Choć niektórzy mówią, że jest miły.

- Ta, jak mogłabym Cię nie znać – odpysknęłam na co on lekko się zdziwił i chciał coś powiedzieć, ale Clar zdążyła się wtrącić

-Okeeeeeey!! No więc Niall ja już wszystko wiem, a my Nan chyba będziemy się zbierać nie? – widziałam, że próbuje załagodzić sytuację i zakończyć rozwijającą się wymianę zdań.

- Tak, chyba tak. Chodźmy. – Po tych słowach podeszłam do mojego koca, podniosłam go i strzepałam, po czym schowałam go do plecaka. Założyłam na siebie ciuchy i odwróciłam się do Clar, która jeszcze szeptała coś Niallowi, w momencie kiedy on dalej się gapił. Zaraz po tym pożegnał się z nią, do mnie wypowiadając ciche ‘’pa’’ i odszedł. Nie odezwałam się do mojej przyjaciółki, która zaczęła się zbierać i pakować swoje rzeczy do torby. Obserwowałam ją  w ciszy i zaraz po tym ruszyłyśmy w stronę wyjścia z plaży.

-Jezu Nan odezwij się – przeciągnęła cicho, chcąc przerwać nasze milczenie

- Skąd go znasz i czemu z Tobą gadał? – rzuciłam szybko, chcąc się dowiedzieć jak najwięcej

- Pamiętasz tą imprezę na którą nie poszłaś ze mną do Codiego? Tam poznałam Niall’a i jego paczkę, która cóż.. znalazła się tam, bo chyba polubiła mojego chłopaka awwwwwwwwww – zaczęła skakać z radości, a ja walnęłam się otwartą dłonią w twarz

- Ta, to zaszczyt ich znać i z nimi gadać wiesz?

-  Mówisz tak, bo ich nie znasz, a oni są naprawdę super i postaram się Ciebie z nimi poznać i zobaczysz, że są świetni, a sama kiedyś mówiłaś, że Niall to niezłe ciacho! – powiedziała, wymownie poruszając brwiami.

-Clarice jesteś głupia. Może ich nie znam, ale swoje słyszałam! – powiedziałam, lekko uniesionym głosem.

- Tak i źle słyszałaś, zobaczysz polubisz ich i będziemy mieć najlepszy rok i najlepsze wakacje w całym naszym nudnym życiu

-Ja lubię moje nudne życie

-To je odlubisz idiotko!

-Nie ma takiego słowa! – powiedziałam rozbawiona

-  Nan nie wkurzaj mnie, przemyśl to co Ci proponuję. Pamiętaj, że to oferta nie do odrzucenia!

- Tak, jak Twoje wszystkie – rzuciłam na koniec i weszłyśmy do auta jej ojca. Po godzinie jazdy, auto zatrzymało się przed moim domem, po czym pożegnałam się z Jeffem i Clar, która poinformowała mnie, że zadzwoni do mnie jutro i wyszłam z auta. Powoli podeszłam do drzwi mojego domu, otworzyłam je i weszłam do środka.  Znowu będę spała sama. Tak bardzo tego nie lubię. Chciałabym mieć kogoś, kto by się mną zaopiekował. Matt miał mnie gdzieś, wolał swoich kumpli, a ja naprawdę niewiele pragnęłam, ale trudno, takie jest życie. Wyszłam na górę, wcześniej zabierając z lodówki sałatkę i poszłam do mojego pokoju. Zostawiłam tam moje rzeczy i weszłam do łazienki, by się wykąpać. Zaraz po tym zjadłam sałatkę, sprawdziłam whatsApp’a, instagrama i pomimo, że była dopiero 19 to poszłam spać. Ten dzień był ciężki, ale i tak lepszy z wielu.


Tak więc i jest pierwszy rozdział. Starałam się, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za wyświetlenia i mam nadzieję na jakieś komentarze, bo miło byłoby wiedzieć, że komuś się podoba. ;)

sobota, 6 czerwca 2015

Prolog





       Całe moje życie to coś, z czym nie umiem walczyć.  Dotychczas myślałam, że to co robię jest dobre, że ludzie z którymi się trzymam i wierzę w nich są w porządku i zależy im na mnie. Teraz będąc tu pragnę tylko aby wszystko się ułożyło. Teraz już wiem, że mogę polegać tylko na sobie. Większość osób które kochałam mnie zostawiło. Wydaje się, że to moja wina. Zaraz... nie hah nie nie, długo nad tym myślałam. Na tym świecie żyją niestety takie suki, które wszystko Ci odbierają. To co kochasz staje Ci się nagle odległe i nieosiągalne, pomimo że miałaś to w zasięgu ręki. Wszystko stało się popieprzone i szare. Nie stało się to całkowicie z Twojej winy, ale przez zazdrość? Nienawiść? Chciwość? Kłamstwa? Ludzie którzy wydawało Ci się , że znałaś, stali Ci się tak cholernie obcy. Teraz w tym momencie nie jestem nawet pewna, czy to co wydawało się być u nich Twoją tajemnicą nie jest już tajemnicą wszystkich. Super, kolejny żałosny dzień. Samotność, żal i nienawiść którą teraz czuję niszczy mnie od środka. Nie jestem złą osobą do cholery, ale stałam się kimś kogo nie znam. Satałam się obojętna,  samowystarczalna. Osoby które kochałam, wbiły mi nóż w plecy. Nie wiem czy znajdę w sobie na tyle odwagi, ale zaszłam tak daleko, że się nie cofnę, pokażę, że nie jestem śmieciem, którego gdy nie jest już potrzebny wyrzuca się.  Nie, nie jestem byle kim, jestem człowiekiem, mam uczucia, a Ty nie dasz rady tego zatrzymać, bo słowa ranią bardziej niż czyny.




       Mam siedemnaście lat i jedyne czego teraz pragnę to spokojnie przeżyć ostatnie dwa lata mojego licealnego życia. Dostać się na studia, spełnić marzenia i mieć spokojną przyszłość. Widzę, że to trudne, ale jakoś trzeba się postarać. To co teraz nie koniecznie musi pozostać na zawsze.


Tak więc i jest prolog. Nie bierzcie tego prologu całkowicie do siebie. Nie zdradza on za wiele i o to chodziło. Zapraszam do czytania i komentowania ♥
 

Informacja!


        Cześć wszystkim!

Ok, wiem długo mnie nie było, ale miałam całkowity brak weny. Nie wiem nawet czy też dobrze robię, ale trzeba zaryzykować. Pozmieniałam troszkę o bohaterach, więc zapraszam do przeczytania i zapoznania się. Usunęłam poprzedni prolog i rozdział, teraz zaczynam od nowa. Mam inny pomysł na to fanfiction więc musiałam to zrobić. Jeśli chodzi o dodawanie rozdziałów to nie będę obiecywać, że będą co tydzień czy dwa tygodnie, bo to zależy od tego jak będę miała czas. Postaram się was jakoś zaciekawić i wkręcić w tą historię, opisuję trochę siebie i to co jest moją wyobraźnią więc no haha ;)

Cóż to chyba na tyle, postaram się wszystkiego pilnować i pisać z zaciekawieniem.