wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział I

Dzisiejszy dzień był jednym z tych upalnych, w których wolimy siedzieć w domu, ale obiecałam Clarice, że pojedziemy na plażę i spędzimy ten dzień tylko we dwie. Tak więc o równej 13 zaczęłam się zbierać. Spakowałam potrzebne rzeczy do plecaka,  a sam strój kąpielowy założyłam na siebie pod wybrane ciuchy. Nie robiłam makijażu, bo wiedziałam, że gdy będę pływać, to szybko mogę się rozmazać, tak więc po upływie zaledwie 15 minut byłam już gotowa.  Usiadłam na łóżku i czekałam na Clar, która miała przyjechać po mnie, bo było jej po drodze. Na plażę mamy godzinę drogi, ale jej tata Jeff zgodził się nas odwieźć i z powrotem przywieźć, bo miał załatwienia za miastem, więc idealnie się złożyło.  Pomimo tego, że lubię siedzieć sama, zamknięta gdzieś w czterech ścianach, to brakowało mi moich rodziców. Są najlepszymi prawnikami, więc nie pracują tylko w Londynie. Podejmują się też spraw, tak jak na przykład teraz w Irlandii. Wyjeżdżają na tydzień, czasem krócej, ale zdarza się, że nie ma ich ponad  dwa tygodnie. Ufają mi i to jedynie mnie cieszy. Nie kontrolują mnie tak bardzo. Moja mama jest bardzo wymagająca i częściej się mnie czepia, za to mój tata ma jakby wszystko gdzieś i nie interesuje się mną tak, jak bym chciała. Spojrzałam na zegarek, Clar już powinna być, więc wyciągnęłam telefon z zamiarem zadzwonienia do niej, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam schodzić na parter by jej tworzyć. Kiedy to zrobiłam, od razu rzuciła mi się na szyję.
-Nancy, kochana, jak dobrze Cię widzieć! – powiedziała jak tylko odkleiła się ode mnie, dzięki czemu odetchnęłam z ulgą. Był za duży upał, żeby móc się do kogoś przytulać

- Taaaa racja, nie widziałaś mnie cały jeden dzień – powiedziałam z lekkim sarkazmem, co było u nas dość normalną rzeczą

- No jasne Nan! Zdążyłam się już stęsknić i stwierdzić, że jednak jesteś głupia

- Och zły losie, trafił swój na swego Clar - powiedziałam z rozbawieniem, na co ona się oburzyła.- A masz jeden do zera Clarice haha

- Dobra, dobra no raz Ci się udało mnie zagiąć, ale teraz leć po swoje rzeczy bo muszę się opalić! Jestem biała jak ściana!

Jak na rozkaz, ruszyłam w stronę schodów, z lekkim grymasem wymalowanym na twarzy, który pojawił się wraz ze słowami Clar. Wbiegłam szybko do pokoju i zabrałam plecak. Wróciłam na parter i wyszłyśmy z domu. Wchodząc do auta przywitałam się z ojcem Clar i ruszyliśmy w drogę. Miałam dzisiaj zły dzień. Czułam się przygnębiona i smutna i moja przyjaciółka chyba to zauważyła, bo za wiele się nie odzywała. Po tym jak dojechaliśmy na plażę, ojciec mojej przyjaciółki poinformował nas, że będzie za 3 godziny po czym pożegnałyśmy się z nim. Po dojściu na plażę, rozłożyłyśmy nasze koce , rozebrałyśmy się , a następnie każda z nas wzajemnie posmarowała się kremem do opalania. Zaraz po tym położyłam się na moim kocu  i próbowałam zrelaksować, ale nie pozwalała mi na to Clarice, która zaraz po tym nachyliła się nade mną, zasłaniając mi całe słońce. Znosiłam to przez chwilę, ale w końcu się wkurzyłam.

- Clarice do cholery, chce się poopalać, więc się odsuń!  - krzyknęłam na nią, ale widocznie nie podziałało, bo nie zmieniła swojej pozycji.
- Nancy, co się dzieje? – Spytała jakby nigdy nic, na co zmieniłam lekko swój srogi wyraz twarzy.
-Clar, ale o co Ci chodzi? – zapytałam udając, że wszystko jest w porządku.
- Nan idiotko znam Cię, nie jesteś dzisiaj sobą!
- Czepiasz się – powiedziałam krótko, chcąc uniknąć tej głupiej wymiany zdań, ale to chyba jej się nie spodobało, uups?
- Chodzi o Matt’a tak?
- No chyba Cię powaliło! Dobrze wiesz, że on i ja to rozdział zamknięty i nawet już o nim nie myślę!
-To o co chodzi?
-Mam zły dzień, ok.? Daj się człowiekowi opalać

Po tych słowach Clarice chyba sobie odpuściła, bo nareszcie poczułam na swojej skórze promienie słońca. Leżałam tak przez jakieś dwie godziny, oczywiście w między czasie przewracając się z boku na bok i wstając by się napić. Podziwiałam siebie, bo pierwszy raz tak naprawdę, wytrzymałam tyle na słońcu, więc wstałam i powiedziałam Clar, że idę popływać, na co ona odrzekła, że zaraz do mnie dołączy. Szłam pomału, by móc trochę odetchnąć, zanim wejdę do letniej wody, która mam nadzieję, że mnie orzeźwi. Zauważyłam, że podczas gdy ja leżałam, plaża zaczęła się zapełniać ludźmi którzy szukali ratunku, w postaci kąpieli. Kiedy znalazłam się w wodzie, poczułam, że naprawdę dobrze zrobiłam wstając z gorącego piasku. Pływałam przez dłuższą chwilę, ale zaraz po tym stwierdziłam, że wrócę się po Clarice, która ewidentnie mnie teraz zlewała, bo z kimś rozmawiała. Wychodząc z wody, zauważyłam, że jest to chłopak, który od tyłu bardzo przypomina Matta, jednak mój były, nie był tak dobrze zbudowany jak ten, który stoi i rozmawia z moja przyjaciółką. Przyglądałam się dalej i wykluczyłam też Cody’ego, który dzisiaj miał być z rodzicami u swoich dziadków. Byłam zła na Clar, bo nie poznaję osoby, z którą ona rozmawia, chociaż kogoś mi ona przypomina, jednak nie zmienia to faktu, że ten dzień miał być naszym dniem. Byłam już bardzo blisko dwójki osób, w których stronę zmierzałam i zaczęłam się stresować. A co jeśli ten chłopak mnie zna, a ja go nie poznam? A co jeśli ta osoba mnie oleje i nawet słowem się do mnie nie odezwie? Moje dalsze zmartwienia rozwiały słowa Clarice, która jak zwykle musi zwracać uwagę na to co nie powinna, w tym momencie na to, że idę w ich stronę.

-Nancy, właśnie miałam do Ciebie iść – powiedziała, z uśmiechem na twarzy, czym zainteresowała chłopaka, który odwrócił się w moja stronę i o boże. To jest Niall Horan! Ten Niall Horan z naszej szkoły. Jak ona do cholery może go znać? Nie wierzę, chyba ją zabiję uuugh
- Ta jasne, nie zadawaj sobie tyle wysiłku – odrzekłam sarkastycznie. Zaraz po tym spojrzałam na chłopaka, który zlustrował moje ciało od góry do dołu, co bardzo mnie zawstydziło, bo nie akceptuję własnego wyglądu, a co gorsze stoję przed nim w samym stroju kąpielowym – Um.. hej? Jestem Nancy – powiedziałam do niego by spojrzał w moje oczy i przestał się gapić.
- Hej. Znam Cię i Ty pewnie też mnie znasz – powiedział od niechcenia czym upewnił mnie w przekonaniu, że to co o nim słyszałam jest prawdą. Potrafi być chamski i pewny siebie, aż chyba za bardzo. Choć niektórzy mówią, że jest miły.

- Ta, jak mogłabym Cię nie znać – odpysknęłam na co on lekko się zdziwił i chciał coś powiedzieć, ale Clar zdążyła się wtrącić

-Okeeeeeey!! No więc Niall ja już wszystko wiem, a my Nan chyba będziemy się zbierać nie? – widziałam, że próbuje załagodzić sytuację i zakończyć rozwijającą się wymianę zdań.

- Tak, chyba tak. Chodźmy. – Po tych słowach podeszłam do mojego koca, podniosłam go i strzepałam, po czym schowałam go do plecaka. Założyłam na siebie ciuchy i odwróciłam się do Clar, która jeszcze szeptała coś Niallowi, w momencie kiedy on dalej się gapił. Zaraz po tym pożegnał się z nią, do mnie wypowiadając ciche ‘’pa’’ i odszedł. Nie odezwałam się do mojej przyjaciółki, która zaczęła się zbierać i pakować swoje rzeczy do torby. Obserwowałam ją  w ciszy i zaraz po tym ruszyłyśmy w stronę wyjścia z plaży.

-Jezu Nan odezwij się – przeciągnęła cicho, chcąc przerwać nasze milczenie

- Skąd go znasz i czemu z Tobą gadał? – rzuciłam szybko, chcąc się dowiedzieć jak najwięcej

- Pamiętasz tą imprezę na którą nie poszłaś ze mną do Codiego? Tam poznałam Niall’a i jego paczkę, która cóż.. znalazła się tam, bo chyba polubiła mojego chłopaka awwwwwwwwww – zaczęła skakać z radości, a ja walnęłam się otwartą dłonią w twarz

- Ta, to zaszczyt ich znać i z nimi gadać wiesz?

-  Mówisz tak, bo ich nie znasz, a oni są naprawdę super i postaram się Ciebie z nimi poznać i zobaczysz, że są świetni, a sama kiedyś mówiłaś, że Niall to niezłe ciacho! – powiedziała, wymownie poruszając brwiami.

-Clarice jesteś głupia. Może ich nie znam, ale swoje słyszałam! – powiedziałam, lekko uniesionym głosem.

- Tak i źle słyszałaś, zobaczysz polubisz ich i będziemy mieć najlepszy rok i najlepsze wakacje w całym naszym nudnym życiu

-Ja lubię moje nudne życie

-To je odlubisz idiotko!

-Nie ma takiego słowa! – powiedziałam rozbawiona

-  Nan nie wkurzaj mnie, przemyśl to co Ci proponuję. Pamiętaj, że to oferta nie do odrzucenia!

- Tak, jak Twoje wszystkie – rzuciłam na koniec i weszłyśmy do auta jej ojca. Po godzinie jazdy, auto zatrzymało się przed moim domem, po czym pożegnałam się z Jeffem i Clar, która poinformowała mnie, że zadzwoni do mnie jutro i wyszłam z auta. Powoli podeszłam do drzwi mojego domu, otworzyłam je i weszłam do środka.  Znowu będę spała sama. Tak bardzo tego nie lubię. Chciałabym mieć kogoś, kto by się mną zaopiekował. Matt miał mnie gdzieś, wolał swoich kumpli, a ja naprawdę niewiele pragnęłam, ale trudno, takie jest życie. Wyszłam na górę, wcześniej zabierając z lodówki sałatkę i poszłam do mojego pokoju. Zostawiłam tam moje rzeczy i weszłam do łazienki, by się wykąpać. Zaraz po tym zjadłam sałatkę, sprawdziłam whatsApp’a, instagrama i pomimo, że była dopiero 19 to poszłam spać. Ten dzień był ciężki, ale i tak lepszy z wielu.


Tak więc i jest pierwszy rozdział. Starałam się, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za wyświetlenia i mam nadzieję na jakieś komentarze, bo miło byłoby wiedzieć, że komuś się podoba. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz